Dystans167.49 km Czas09:18 Vśrednia18.01 km/h VMAX38.84 km/h Podjazdy323 m
Litwini nie lubią sałatek

 Czwartego dnia od przekroczenia granicy poczułem się jak w Polsce. Krajobraz drastycznie się wypłaszczył a miejsce łąk zajęły pola. Poza krajobrazem reszta pozostała litewska: smak kiszonej kapusty (bo innych surówek w dyskoncie nie było), chmury pyłu na tarkach, jusznice pod wieczór i gdzieniegdzie dawne kołchozy. Pierwszy cel dnia - Góra Krzyży w Szawlach - nieco mnie zawiódł. To nie tyle góra, co jęzor krzyży z kulminacją. Ze zdjęć pamiętałem większe wzgórze, cóż, rzeczywistość często rozczarowuje.

 Potem była walka z fatalnymi szutrowymi nawierzchniami i - po oczekiwanym przekroczeniu granicy - jeszcze zacieklejsza walka z jeszcze gorszymi szutrami... I nagle wkroczył On, wyrastający z nicości niczym fatamorgana, łotewski Wersal. Pilsrundale robi wrażenie swoim ogromem. Niestety wstęp do ogrodów był płatny (taka łotewska specjalność: za darmo tylko szutry rodeo). Kręciło się tu sporo Rosjan (z wycieczki). 

Niezłe wrażenie zrobiły też na mnie zamki w Bausce. "100" na stoku przypominała o jubileuszu państwowości łotewskiej:

 Po tym pozytywnym finale dnia udało mi się znaleźć świetne, mszyste miejsce na nocleg. Niedaleko wiodła łotewska droga krajowa - szeroki łach szutru... Gdy pokazałem w serwisie moje opony (gdzieś w połowie sierpnia, kupione jako nowe pod koniec czerwca), zapytali czy jeździłem po pumeksie (sic!). Przejechałem tak spory dystans wyłącznie dzięki jego płaskości, bo nawierzchnie były - no właśnie - pumeksowe. 

Komentarze

Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa otypa
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]