Dystans133.86 km Czas07:00 Vśrednia19.12 km/h
SprzętFocus Arriba 4.0
Dzień 5: Duchowy wymiar wschodu
Na trasie: Jabłeczna, Kodeń, Terespol, Pratulin, Janów Podl., Niemirów, Mielnik, Grabarka, Siemiatycze
Etap wybitnie świątynny. Najkrótszy z dotychczasowych dystans (134 km) wynikał ze specyfiki etapu. Dzień zaczął się dla mnie leniwie i zanim zebrałem się do ładu było już po godz. 8. Już niejako na samym wstępie, w ramach wprowadzenia w klimat znalazłem się u stóp klasztoru prawosławnego w Jabłecznej.
Kolejne na trasie miały być: katolicki Kodeń, muzułmański Lebiedziew (niewielki mizar), unicki Pratulin, katolicki Niemirów, Mielnik z kościołem, kaplicą zamkową i cerkwią oraz rzecz jasna prawosławna Grabarka. Pejzaż niemal szkoleniowy, wynikający wprost z założeń patriotyzmu pejzażu sformułowanych przez Józefa Mackiewicza.
Nie będę opisywać takich miejsc przesławnych jak Kodeń czy Grabarka, wspomnę co nieco o pozostałych. Otóż zobaczyłem też w piątym dniu podróży zabytek o niesakralnym charakterze - fragment sławnej twierdzy brzeskiej w Terespolu.
Sanktuarium męczenników unickich w Pratulinie doskonale wpisywało się natomiast w klimat polskiego uwielbienia dla treści martyrologicznych.
Zanim dotarłem nad brzeg Bugu znalazłem się w miejscowości o wspaniale brzmiącej nazwie: Stary Bubel.
Dopiero przeprawa przez Bug i nawiedzenie kościoła w legendarnym Niemirowie wprawiło mnie w zachwyt. Tak promiennie jasne klasycystyczne wnętrze świątyni zawsze ma na mnie dobry wpływ... Niemirów skojarzył mi się też z innym cennym rustykalnym pomnikiem klasycyzmu w Krzyżanowicach nad Nidą.
Niemirów i Mielnik były jedynymi miejscowościami na trasie w których nie byłem samochodowo. Zależało mi na odwiedzinach tych miejscowości ze wzgędów historycznych (granica 3 zaborów stykała się w 1795 r. własnie w Niemirowie, zaś w Mielniku zawarto kiedyś dziwną unię).
Ostatnią i kulminacyjną chwilę refleksji przeżyłem rzecz jasna w Grabarce, w Siemiatyczach piękny kościół był już zamknięty a ja skoncentrowałem się na miejscowym kebabie.
Ostatni zryw miał już na celu tylko znalezienie noclegu. Zapamiętałem z dawnej trasy samochodowej, że odcinek drogi Drohiczyn-Siemiatycze był falisty i zróżnicowany krajobrazowo. Pamieć mnie nie myliła i z łatwością za wsią Słochy Annopolskie znalałzem dogodne miejsce na biwak.
Na trasie: Jabłeczna, Kodeń, Terespol, Pratulin, Janów Podl., Niemirów, Mielnik, Grabarka, Siemiatycze
Etap wybitnie świątynny. Najkrótszy z dotychczasowych dystans (134 km) wynikał ze specyfiki etapu. Dzień zaczął się dla mnie leniwie i zanim zebrałem się do ładu było już po godz. 8. Już niejako na samym wstępie, w ramach wprowadzenia w klimat znalazłem się u stóp klasztoru prawosławnego w Jabłecznej.
Kolejne na trasie miały być: katolicki Kodeń, muzułmański Lebiedziew (niewielki mizar), unicki Pratulin, katolicki Niemirów, Mielnik z kościołem, kaplicą zamkową i cerkwią oraz rzecz jasna prawosławna Grabarka. Pejzaż niemal szkoleniowy, wynikający wprost z założeń patriotyzmu pejzażu sformułowanych przez Józefa Mackiewicza.
Nie będę opisywać takich miejsc przesławnych jak Kodeń czy Grabarka, wspomnę co nieco o pozostałych. Otóż zobaczyłem też w piątym dniu podróży zabytek o niesakralnym charakterze - fragment sławnej twierdzy brzeskiej w Terespolu.
Sanktuarium męczenników unickich w Pratulinie doskonale wpisywało się natomiast w klimat polskiego uwielbienia dla treści martyrologicznych.
Zanim dotarłem nad brzeg Bugu znalazłem się w miejscowości o wspaniale brzmiącej nazwie: Stary Bubel.
Dopiero przeprawa przez Bug i nawiedzenie kościoła w legendarnym Niemirowie wprawiło mnie w zachwyt. Tak promiennie jasne klasycystyczne wnętrze świątyni zawsze ma na mnie dobry wpływ... Niemirów skojarzył mi się też z innym cennym rustykalnym pomnikiem klasycyzmu w Krzyżanowicach nad Nidą.
Niemirów i Mielnik były jedynymi miejscowościami na trasie w których nie byłem samochodowo. Zależało mi na odwiedzinach tych miejscowości ze wzgędów historycznych (granica 3 zaborów stykała się w 1795 r. własnie w Niemirowie, zaś w Mielniku zawarto kiedyś dziwną unię).
Ostatnią i kulminacyjną chwilę refleksji przeżyłem rzecz jasna w Grabarce, w Siemiatyczach piękny kościół był już zamknięty a ja skoncentrowałem się na miejscowym kebabie.
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.