Dystans244.62 km Czas10:35 Vśrednia23.11 km/h VMAX44.91 km/h Podjazdy1033 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Paradyż i ptasie żniwa
Rano siup w pociąg i wysiadka o 7:30 przed Piotrkowem Trybunalskim. W Sulejowie kościół jeszcze zamknięty, zbierają się już jednak babcie. Ja nie czekam - jadę na Błogie Rządowe i Sławno. W Zajączkowie potężny i długi mur z przyporami odziela jaśniepana od ludu, tzn. dwór od wsi. W tymże Sławnie - nie szukając - znajduję miejscowego rozmówcę. Mówimy o Ruchu i Halembie (którą Sławnianin dobrze zna). Ot, smutna trochę rozmowa, ale sympatyczna. W Paradyżu trwa msza, wszędzie wokół kościoła sporo wiernych, odpustowe krużganki obsadzone - nie mam szans zobaczyć wnętrza. Jadę dalej.
Przeżywam szok przed wsią Przyłęk - są to pozostałości nawałnicy (wiatr 170 km/h) z trąbą powietrzną, jakie raczyły nawiedzić gminę Paradyż w 2016 roku. Na tym pobojowisku ratuję podlotka piegży przed rozsmarowaniem przez jadący za mną samochód. Piegża jest urocza, pierwszy raz mam ten gatunek w ręce. Jest tak malutka, że trzymam ją delikatnie między dwoma palcami, by nie zgnieść. Odnoszę w głąb kłębowiska powalonych konarów, 20 m od drogi, mój łup natychmiast odzyskuje witalność i czmycha w zarośla. Po chwili zjawia się rodzic z pokarmem. Jestem dumny - uratowałem największego mszycojada wśród ptaków (30% pożywienia). Kończy się sezon lęgowy wielu wróblowych, mijam wielu rozjechanych pechowców, co pierwszy lot zakończyli pod oponami. Tradycyjnie nie brakuje ścierw jeżów i kretów. Trafia się rozprasowana wiewiórka. Odkrywam, że w Starej (przed Skotnikami) padł sklep co uratował mnie dwa lata temu od odwodnienia.
W Przedborzu niestety cepelia - Dni Przedborza. Po wizycie w biedronce wybieram piękną trasę nadpiliczną przez Krzętów i Maluszyn. Czerwiec w pełni, tylko jaśminów po wsiach mało, szkoda. W Świetej Annie za trzecim podejściem trafiam wreszcie na otwarty kościół! Dalej jadę już standardowo na Żarki, Koziegłowy i przez Ożarowice do domu. Odcinek Złoty Potok-Żarki denerwuje dużym ruchem samochodowym. Za Żarkami zerwany asfalt na odcinku 3.5 km! Potem rzecz jasna dobre kilka minut na przejeździe kolejowym - linia S1 zobowiązuje... W Koziegłowach z trudem przekraczam jedynkę i przez Wojsławice przebijam się lasem do Strąkowa. Tam próbuję ratować potrąconą wróbliczkę, młoda samiczka nie kontaktuje co się dzieje, klasyczny wstrząs mózgu. Odstawiam ją na pobocze, aranżuję schronienie i już bez przygód zmierzam do domu. Co ciekawe z każdym kilometrem rośnie moja średnia i w dobrym nastroju, przed g. 21 jestem w domku.
Opactwo w Sulejowie
Alegoria dziejów Polski na dwóch tablicach: teraźniejszość i przeszłość.
Gdzieniegdzie krowy bieleją spod lasa - to Polska, Polska to ojczyzna nasza (parafrazując Fredrę)
Parazdyż lokalną drogą od strony Sławna
Słodziak - mszycobójca
Przed Przyłękiem
Przedborska fara, na rynku cyrki :(
Droga nadpiliczna - ścigałem się tu z myszołowem, wygrał (skurczybyk dryfował sobie bez wysiłku 5 m nad asfaltem 40 km/h)
Silniczka, kaplica ariańska z potężnymi narożnymi przyporami (XVII w)
Święta Anna - wnętrze
Złoty Potok - ostatni relaks na trasie
Rynek w Koziegłowach, kościół znowu zamknięty!!!
Wróbliczka mocno przymulona była, ale upierzenie piękne, czyste...
Ostatni podjazd - na Sączów
Rano siup w pociąg i wysiadka o 7:30 przed Piotrkowem Trybunalskim. W Sulejowie kościół jeszcze zamknięty, zbierają się już jednak babcie. Ja nie czekam - jadę na Błogie Rządowe i Sławno. W Zajączkowie potężny i długi mur z przyporami odziela jaśniepana od ludu, tzn. dwór od wsi. W tymże Sławnie - nie szukając - znajduję miejscowego rozmówcę. Mówimy o Ruchu i Halembie (którą Sławnianin dobrze zna). Ot, smutna trochę rozmowa, ale sympatyczna. W Paradyżu trwa msza, wszędzie wokół kościoła sporo wiernych, odpustowe krużganki obsadzone - nie mam szans zobaczyć wnętrza. Jadę dalej.
Przeżywam szok przed wsią Przyłęk - są to pozostałości nawałnicy (wiatr 170 km/h) z trąbą powietrzną, jakie raczyły nawiedzić gminę Paradyż w 2016 roku. Na tym pobojowisku ratuję podlotka piegży przed rozsmarowaniem przez jadący za mną samochód. Piegża jest urocza, pierwszy raz mam ten gatunek w ręce. Jest tak malutka, że trzymam ją delikatnie między dwoma palcami, by nie zgnieść. Odnoszę w głąb kłębowiska powalonych konarów, 20 m od drogi, mój łup natychmiast odzyskuje witalność i czmycha w zarośla. Po chwili zjawia się rodzic z pokarmem. Jestem dumny - uratowałem największego mszycojada wśród ptaków (30% pożywienia). Kończy się sezon lęgowy wielu wróblowych, mijam wielu rozjechanych pechowców, co pierwszy lot zakończyli pod oponami. Tradycyjnie nie brakuje ścierw jeżów i kretów. Trafia się rozprasowana wiewiórka. Odkrywam, że w Starej (przed Skotnikami) padł sklep co uratował mnie dwa lata temu od odwodnienia.
W Przedborzu niestety cepelia - Dni Przedborza. Po wizycie w biedronce wybieram piękną trasę nadpiliczną przez Krzętów i Maluszyn. Czerwiec w pełni, tylko jaśminów po wsiach mało, szkoda. W Świetej Annie za trzecim podejściem trafiam wreszcie na otwarty kościół! Dalej jadę już standardowo na Żarki, Koziegłowy i przez Ożarowice do domu. Odcinek Złoty Potok-Żarki denerwuje dużym ruchem samochodowym. Za Żarkami zerwany asfalt na odcinku 3.5 km! Potem rzecz jasna dobre kilka minut na przejeździe kolejowym - linia S1 zobowiązuje... W Koziegłowach z trudem przekraczam jedynkę i przez Wojsławice przebijam się lasem do Strąkowa. Tam próbuję ratować potrąconą wróbliczkę, młoda samiczka nie kontaktuje co się dzieje, klasyczny wstrząs mózgu. Odstawiam ją na pobocze, aranżuję schronienie i już bez przygód zmierzam do domu. Co ciekawe z każdym kilometrem rośnie moja średnia i w dobrym nastroju, przed g. 21 jestem w domku.
Opactwo w Sulejowie
Alegoria dziejów Polski na dwóch tablicach: teraźniejszość i przeszłość.
Gdzieniegdzie krowy bieleją spod lasa - to Polska, Polska to ojczyzna nasza (parafrazując Fredrę)
Parazdyż lokalną drogą od strony Sławna
Słodziak - mszycobójca
Przed Przyłękiem
Przedborska fara, na rynku cyrki :(
Droga nadpiliczna - ścigałem się tu z myszołowem, wygrał (skurczybyk dryfował sobie bez wysiłku 5 m nad asfaltem 40 km/h)
Silniczka, kaplica ariańska z potężnymi narożnymi przyporami (XVII w)
Święta Anna - wnętrze
Złoty Potok - ostatni relaks na trasie
Rynek w Koziegłowach, kościół znowu zamknięty!!!
Wróbliczka mocno przymulona była, ale upierzenie piękne, czyste...
Ostatni podjazd - na Sączów
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.