Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2019
Dystans całkowity: | 1521.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 77:04 |
Średnia prędkość: | 19.74 km/h |
Maksymalna prędkość: | 57.13 km/h |
Suma podjazdów: | 11897 m |
Liczba aktywności: | 29 |
Średnio na aktywność: | 52.46 km i 2h 39m |
Więcej statystyk |
Dystans14.40 km Czas00:46 Vśrednia18.78 km/h Podjazdy114 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Dystans119.82 km Czas05:23 Vśrednia22.26 km/h VMAX57.13 km/h Podjazdy842 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Z żywiołem na Jędrzejów
Wyruszyłem rekordowo wcześnie, bo chciałem zdążyć uciec ze strefy opadowego zagrożenia na Jurze (przed południem). Dzięki temu czyste od chmur "oko cyklonu" podziwiałem w cudownych pejzażach Złożeńca, Pilicy i Żarnowca. Niewidzialna ręka wiatru pchała mnie momentami bardzo wyraźnie do przodu... Po raz pierwszy w tym roku usłyszałem, a nawet oglądałem skowronki. Były też lustrujące gniazda do lęgów gawrony oraz rzecz jasna wiosenny szczebiot wróbli. Dopiero w grodzie królowej Adelajdy zrobiłem przerwę konsumpcyjną. W Żarnowcu niestety frezowali sobie asfalt. Dopadły mnie też wtedy chmury i przysłoniły cudowne do tego momentu słońce.
Dalsza trasa była już ucieczką przed frontem deszczowym. Dzięki potężnym podmuchom wiatru w plecy (do 25 m/s, uśredniony wiatr na poziomie 11 m/s!) długo wymykałem się pogoni. Pierwsze krople poczułem dopiero w Sędziszowie, deszcz zatrzymał mnie zaś na przystanku w Mierzynie, z widokiem na nieodległy już kość. św. Prokopa w Krzcięcicach. Deszcz okazał się nie odpuszczać, więc po wyczyszczeniu bagażu z prowiantu, ubrałem strój płetwonurka i ruszyłem do Jędrzejowa. Tamże spóźniłem się o kwadrans do jadłodajni Smaczek, ale w mieście przestało padać. Po powrocie z wypadu do centrum (po raz pierwszy wjeżdżłem do miasta od pd-zach) i zaopatrzeniu w Biedronce udałem się na dworzec. Ta pierwsza wizyta będzie raczej moją ostatnią: kasa nieczynna w soboty, pan menel dworcowy śmierdział zaś tak nieludzko, że zamiast spocząć w ciepełku, w holu odnowionego dworca, wybrałem wichrowy peron...
W drodze powrotnej towarzyszyła mi Lily (owczarek niemiecki) i jej kopcąca jak smok właścicielka. Pociąg Regio wraca z Jędrzejowa do Katowic zaledwie 2 godziny i 53 minuty...
Po 4 miesiącach wróciłem do Kwaśniowa
Niestety, w ferworze walk o samice panowie wróblowie są ślepi na samochody: obok leżał rywal
Pilica, kośc. szpitalny św. Walentego
Cudowności doliny Górnej Pilicy
Znajoma z Mierzyna
Na rynku w Jędrzejowie
Wyruszyłem rekordowo wcześnie, bo chciałem zdążyć uciec ze strefy opadowego zagrożenia na Jurze (przed południem). Dzięki temu czyste od chmur "oko cyklonu" podziwiałem w cudownych pejzażach Złożeńca, Pilicy i Żarnowca. Niewidzialna ręka wiatru pchała mnie momentami bardzo wyraźnie do przodu... Po raz pierwszy w tym roku usłyszałem, a nawet oglądałem skowronki. Były też lustrujące gniazda do lęgów gawrony oraz rzecz jasna wiosenny szczebiot wróbli. Dopiero w grodzie królowej Adelajdy zrobiłem przerwę konsumpcyjną. W Żarnowcu niestety frezowali sobie asfalt. Dopadły mnie też wtedy chmury i przysłoniły cudowne do tego momentu słońce.
Dalsza trasa była już ucieczką przed frontem deszczowym. Dzięki potężnym podmuchom wiatru w plecy (do 25 m/s, uśredniony wiatr na poziomie 11 m/s!) długo wymykałem się pogoni. Pierwsze krople poczułem dopiero w Sędziszowie, deszcz zatrzymał mnie zaś na przystanku w Mierzynie, z widokiem na nieodległy już kość. św. Prokopa w Krzcięcicach. Deszcz okazał się nie odpuszczać, więc po wyczyszczeniu bagażu z prowiantu, ubrałem strój płetwonurka i ruszyłem do Jędrzejowa. Tamże spóźniłem się o kwadrans do jadłodajni Smaczek, ale w mieście przestało padać. Po powrocie z wypadu do centrum (po raz pierwszy wjeżdżłem do miasta od pd-zach) i zaopatrzeniu w Biedronce udałem się na dworzec. Ta pierwsza wizyta będzie raczej moją ostatnią: kasa nieczynna w soboty, pan menel dworcowy śmierdział zaś tak nieludzko, że zamiast spocząć w ciepełku, w holu odnowionego dworca, wybrałem wichrowy peron...
W drodze powrotnej towarzyszyła mi Lily (owczarek niemiecki) i jej kopcąca jak smok właścicielka. Pociąg Regio wraca z Jędrzejowa do Katowic zaledwie 2 godziny i 53 minuty...
Po 4 miesiącach wróciłem do Kwaśniowa
Niestety, w ferworze walk o samice panowie wróblowie są ślepi na samochody: obok leżał rywal
Pilica, kośc. szpitalny św. Walentego
Cudowności doliny Górnej Pilicy
Znajoma z Mierzyna
Na rynku w Jędrzejowie
Dystans68.44 km Czas03:34 Vśrednia19.19 km/h Podjazdy542 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Jaworzno - GSD - Chorzów
Wypad do Jaworzna przez Górę św. Doroty. To już 4 wjazd w tym roku i w połączeniu z korzystnym wiatrem czuję to tym razem - nawet nie zauważyłem kiedy byłem na szczycie... Znakomita widoczność i potężny, huraganowy wiatr. Pod koniec ciemne deszczowe chmury i udana operacja zakupu bukietu w... Maczkach. Nad Pogorią III mnóstwo ptactwa, rzucały się w oczy całkiem niemal oswojone łyski. Wszędzie po "wioskach" słyszalny szczebiot wróbli. Zaloty w toku. Wiosna...
Od Zagłębia po Beskidy - taka widoczność była!
Pierwsi plażowicze nad Pogorią :)
Mogiła czerwonoarmistów w Ostrowach Górniczych
Wypad do Jaworzna przez Górę św. Doroty. To już 4 wjazd w tym roku i w połączeniu z korzystnym wiatrem czuję to tym razem - nawet nie zauważyłem kiedy byłem na szczycie... Znakomita widoczność i potężny, huraganowy wiatr. Pod koniec ciemne deszczowe chmury i udana operacja zakupu bukietu w... Maczkach. Nad Pogorią III mnóstwo ptactwa, rzucały się w oczy całkiem niemal oswojone łyski. Wszędzie po "wioskach" słyszalny szczebiot wróbli. Zaloty w toku. Wiosna...
Od Zagłębia po Beskidy - taka widoczność była!
Pierwsi plażowicze nad Pogorią :)
Mogiła czerwonoarmistów w Ostrowach Górniczych
Dystans33.65 km Czas01:40 Vśrednia20.19 km/h Podjazdy306 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Praca + Park Śląski
Piękny dzień na trening w parku. Wiatr bardzo silny, chłodzący imponującą temperaturę.
Piękny dzień na trening w parku. Wiatr bardzo silny, chłodzący imponującą temperaturę.
Dystans89.33 km Czas04:39 Vśrednia19.21 km/h VMAX55.76 km/h Podjazdy738 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Góra św. Doroty + Płaskowyż Twardowicki (2)
Pierwszy dzień wiosny! Szpaki słyszane i widziane, zarówno w Katowicach, jak i Ożarowicach. W środę popielcową zaskoczyła mnie spora ilość emerytów zmierzających na Olimp. Tymczasem zmierzali na mszę, co uświadomiłem sobie dopiero widząc sznur aut jadących na parking pod kościółkiem. Z nowości i ciekawostek : nowa ścieżka rowerowa Sączów - Pomłynie niemal ukończona.
Góra św. Doroty
Brzękowice-Wał
Ożarowice, kościół
Rogoźnik, sarenki przecięły mi trasę w parku
Pierwszy dzień wiosny! Szpaki słyszane i widziane, zarówno w Katowicach, jak i Ożarowicach. W środę popielcową zaskoczyła mnie spora ilość emerytów zmierzających na Olimp. Tymczasem zmierzali na mszę, co uświadomiłem sobie dopiero widząc sznur aut jadących na parking pod kościółkiem. Z nowości i ciekawostek : nowa ścieżka rowerowa Sączów - Pomłynie niemal ukończona.
Góra św. Doroty
Brzękowice-Wał
Ożarowice, kościół
Rogoźnik, sarenki przecięły mi trasę w parku
Dystans15.85 km Czas00:49 Vśrednia19.41 km/h Podjazdy114 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Praca
Dodatkowo dentysta + sklepy. Szczęśliwa ucieczka przed deszczem, ale wiatr silny zimny.
Dodatkowo dentysta + sklepy. Szczęśliwa ucieczka przed deszczem, ale wiatr silny zimny.
Dystans22.73 km Czas01:11 Vśrednia19.21 km/h Podjazdy151 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Praca + inne
Biblioteka śl + sklepy (Chorzów i K-ce)
Biblioteka śl + sklepy (Chorzów i K-ce)
Dystans130.64 km Czas06:39 Vśrednia19.65 km/h VMAX41.36 km/h Podjazdy839 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Świniuszka - cyklotrek jurajski
Nad ranem mroźno. W Będzinie dzień targowy, nad Pogorią sporo szadzi, potem dłuższy odcinek bez słońca. Powała chmur popadła w "rozstępy" dopiero w okolicach Chechła. Odtąd, aż po eksplorację masywu Świniuszki słońce raz po raz wyglądało zza chmurek. Głęboki jar Minóżki całkiem malowniczy, ale samo Źródło Miłości tak straszliwie zaśmiecone (razem z całą okolicą), jak zaśmiecona potrafi być tylko Małopolska Zachodnia... Sterty puszek, butelek, przy źródle parking "nieustającego jazgotu", duży ruch gratów (samochodów i skuterów) z pobliskich wiosek, przyjeżdżających po wodę. Ci ludzie robią śmietnik z własnego domu...
"Piachowy horror", czyli droga skrótowa z Rodak do Żelazka wyjątkowo komfortowa: bo piasek zamarznięty, niestety miejscami pola lodowe i śnieżne. Na samej Świniuszce także śmietnisko oraz buchtowisko... Mocno przygnębiony wracałem przez Ogrodzieniec, Łazy i Grodziec do domu. W drodze powrotnej pełne zachmurzenie. W Tucznawie zaczęło prószyć śniegiem, w Maciejkowicach przebiegł mi drogę zabiedzony lis. Ogólnie warunki ciężkie: rano mróz, po południu chmury.
Pierwsza setka w sezonie zaliczona, w dodatku rekord przewyższenia i pierwszy w sezonie cyklotrek (2 km, 70 m przewyższenia w drodze na kulminację Świniuszki: można tu wjechać na góralu, ale byłem trekkingiem)
Mróz i szadź nad zbiornikiem Kuźnica
Inny świat: Pogoria IV w okowach mrozu
Sławny wielbłąd w Chechle - symbol małopolskiego gustu estetycznego...
Dolina Minóżki - nie licząc śmieci, miejsce magiczne (skąd się tu wzięła opona z koparki?)
Po północnej stronie Świniuszki - płaty sniegu i lodu
Na samiuśkim wierzchołku mała polana - śmieci był tutaj dostatek (dawny zabór rosyjski...)
Ostatni postój - OSP Wiesiółka
Ostatni podjazd, czyli u stóp Olimpu
Nad ranem mroźno. W Będzinie dzień targowy, nad Pogorią sporo szadzi, potem dłuższy odcinek bez słońca. Powała chmur popadła w "rozstępy" dopiero w okolicach Chechła. Odtąd, aż po eksplorację masywu Świniuszki słońce raz po raz wyglądało zza chmurek. Głęboki jar Minóżki całkiem malowniczy, ale samo Źródło Miłości tak straszliwie zaśmiecone (razem z całą okolicą), jak zaśmiecona potrafi być tylko Małopolska Zachodnia... Sterty puszek, butelek, przy źródle parking "nieustającego jazgotu", duży ruch gratów (samochodów i skuterów) z pobliskich wiosek, przyjeżdżających po wodę. Ci ludzie robią śmietnik z własnego domu...
"Piachowy horror", czyli droga skrótowa z Rodak do Żelazka wyjątkowo komfortowa: bo piasek zamarznięty, niestety miejscami pola lodowe i śnieżne. Na samej Świniuszce także śmietnisko oraz buchtowisko... Mocno przygnębiony wracałem przez Ogrodzieniec, Łazy i Grodziec do domu. W drodze powrotnej pełne zachmurzenie. W Tucznawie zaczęło prószyć śniegiem, w Maciejkowicach przebiegł mi drogę zabiedzony lis. Ogólnie warunki ciężkie: rano mróz, po południu chmury.
Pierwsza setka w sezonie zaliczona, w dodatku rekord przewyższenia i pierwszy w sezonie cyklotrek (2 km, 70 m przewyższenia w drodze na kulminację Świniuszki: można tu wjechać na góralu, ale byłem trekkingiem)
Mróz i szadź nad zbiornikiem Kuźnica
Inny świat: Pogoria IV w okowach mrozu
Sławny wielbłąd w Chechle - symbol małopolskiego gustu estetycznego...
Dolina Minóżki - nie licząc śmieci, miejsce magiczne (skąd się tu wzięła opona z koparki?)
Po północnej stronie Świniuszki - płaty sniegu i lodu
Na samiuśkim wierzchołku mała polana - śmieci był tutaj dostatek (dawny zabór rosyjski...)
Ostatni postój - OSP Wiesiółka
Ostatni podjazd, czyli u stóp Olimpu
Dystans12.11 km Czas00:39 Vśrednia18.63 km/h Podjazdy 90 m
SprzętFocus Arriba 4.0
Praca
Udana ucieczka przed deszczem
Udana ucieczka przed deszczem